Dostałem niedawno pytanie od pewnego gościa. Na imię ma Adrian. Nazwę go – Widzący więcej. A to dlatego, że zadaje sobie pewne pytania, które wielu osobom nie przechodzą w ogóle przez głowę. Chodźcie, poznajcie jego myśli.
Są różne szkoły kiedy przychodzić na umówione spotkanie i wydaje się, że złotym środkiem jest przyjście wcześniej. Dzięki temu dzieje się kilka rzeczy:
Okazujecie szacunek kontrahentowi
Ogarniacie wzrokiem przestrzeń i zapoznajecie się z nią
Możecie wybrać konkretny stolik albo usiąść w lepszym miejscu w zależności od okoliczności.
Uważam, że są też minusy wcześniejszego przyjścia. Na swoim przykładzie wiem, że zwykle im więcej czasu mam na przygotowania tym gorzej mi idzie. Tłumaczę sobie to tak, że umysł zaczyna zadawać sobie zbyt wiele pytań, ma na to czas, nie ma sensownych ruchów motorycznych, które mogłyby zająć jego uwagę – np. dążeniem do celu, dobieraniem odpowiedniej koszuli, przez co zbyt długie oczekiwanie na godzinę spotkania – mnie po prostu męczy. Jak mamy spotkanie z chłopakami żeby pograć w piłkę halową, to jak wlecę na halę jak poparzony w biegu ubierając buta, pójdzie mi lepiej niż jak będę miał czas na pogadanie i na rozgrzewkę.
Weźmy teraz pod uwagę przyjście punktualnie. Mało kiedy jesteśmy w stanie tak wyliczyć czas żeby być punktualnie na miejscu, bo nawet jedna minuta dla Was lub drugiej strony może być odebrana jako spóźnienie. Wyjdzie więc na to, że albo będziecie przepraszać, że się spóźniliście albo druga strona może pomyśleć, że jej nie szanujecie.
Jeśli jesteście na lepszej pozycji, czyli kontrahent będzie zabiegać o Waszą uwagę (bo to do Was należy decyzja, a nie na odwrót), to lepiej będzie odebrana punktualność, dlatego że dacie jasny komunikat: jestem dobrze zorganizowany, mam inne spotkanie, więc 20 minut przed godziną spotkania mnie tu nie znajdziesz.
W niektórych krajach spóźnianie się jest czymś całkowicie normalnym i tak bardzo nie przykuwa się do tego uwagi.
W Polsce jednak dbamy o to, aby wszystko przebiegało w miarę terminowo i wszelkie spóźnianie się jest niemile widziane. I jeszcze raz – jeśli to o Was zabiegają, to prędzej wybaczą spóźnienie niż w odwrotnym scenariuszu.
Hej, zaproszę Was na do miejsca z kursami, tutaj jest link. Macie tam wiedzę, ciekawostki, kontakt do mnie oraz kursy online, takie jak Podstawy obserwowania mowy ciała, Pełny, rozbudowany kurs z 23 dniowym programem na temat Pierwszego wrażenia oraz poradnik wykrywania kłamstwa. Bo nie wszystko co Wam mówią, jest prawdą, dobrze to rozróżnić. Dam Wam kod rabatowy ZKDXRVQ2 , sprawdźcie czy działa.
To zależy. Ja w takich sytuacjach staram się wyczekać do momentu aż przyjdzie druga strona i pytam czego się napije. Zachodzi kilka zjawisk w danym momencie.
Po pierwsze, delikatnie sugeruję, że zapraszam go i to ja płacę za rachunek. Ponadto uruchamiam regułę wzajemności o której za chwilę
Używając określenia “czego się napijesz?” ograniczam jego wybór do samego napoju, aby zaraz nie wziął w przypadku Adriana sytuacji powiększonego zestawu z podwójnymi frytkami, a do tego lodami. Jeśli kontrahent będzie chciał skorzystać na naszej serdeczności i wziąć za dużo – wystarczy powiedzieć: “a wiesz co, chyba nie zapamiętam tego zamówienia, to pójdziemy razem i zamówimy oddzielnie” (zaznaczam, że słowo oddzielnie brzmi lepiej niż osobno).
Tworzę poczucie długu, przez co wiem, że druga strona będzie skłonna prędzej przystanąć na moje warunki, a nawet jeśli nie – to przysługa już została wykonana i jest niejako zapisana.
A jeśli druga strona się spóźnia – wtedy zamawiam coś dla siebie, nie będę się przejmować.
Również może być taka sytuacja, że to druga strona nalega na pokrycie rachunku. Wyjść z tej okoliczności jest co najmniej kilka:
Przystanąć na propozycję, a później podziękować, pamiętajmy o regule wzajemności
Uśmiechnąć się i uprzejmie powiedzieć “dziękuję, ale zapłacę za siebie”
Jeśli to nie pomoże można również upierać się przy swoim, chociaż po czasie sytuacja może przeobrazić się w mało kulturalne widowisko, a takich momentów lepiej unikać 0:58, podobnie jak z tym przepuszczaniem w drzwiach
Dziś byłem w spożywczym i była przede mną dużo starsza pani w okolicach 80tki, i poczułem takie silne uczucie, że chcę opłacić jej rachunek. Wahałem się przez chwilę wyobrażając sobie jak najlepiej by to wyglądało – i pojawiły się dwa scenariusze –
Mówię pewnym siebie głosem do kasjera: “Proszę włączyć płatność kartą, chcę zapłacić za tą panią”. Niestety – mimo że gest wydaje się bardzo miły, to pomijam kompletnie wybór starszej pani. Nie daję jej zdecydować, co jest bardzo nieuprzejme. Mogę w późniejszym czasie nalegać, ale na samym początku powinienem się do niej zwrócić.
Tym bardziej, że kasjer również może być zdezorientowany i może zakwestionować moje żądanie. I alternatywna sytuacja
Zwracam się czułym, ale donośnym głosem do starszej pani (bo może mieć problemy ze słuchem), że chciałbym opłacić jej rachunek i czy mogę to zrobić, bo bardzo mi na tym zależy.
Niby żadna różnica, a stawia wszystkich w całkiem różnych sytuacjach. Pamiętajmy jednak, że inni mogą nie chcieć oferowanej pomocy, wtedy zwykle lepiej jest się wycofać.
Słyszeliście w alternatywnym scenariuszu użycie słowa “bo” ? To świadomy zabieg, który zresztą wiele razy był poruszany na studiach. Gdy eksperymentator stał w kolejce do ksero tak jak inni ludzi i prosił o przepuszczenie używając uzasadnienia w postaci “bo się spieszę”, aż 90% sytuacji zakończyło się sukcesem. Gdy nie było uzasadnienia, efekt był w 60% przypadków. Także – warto korzystać.
Zdarza nam się czasami taka sytuacja – gdy idziemy do lekarza, do hotelu albo do bogatego kolegi, który dorobił się wcześniej dobrze prosperującej firmy i milionów niż my i okoliczność każe nam zaczekać w recepcji. Recepcjonistka bądź recepcjonistka mówi: Proszę sobie usiąść, Pan James Dornan zaraz Panią poprosi [Wink].
No i gdy czujecie się nieswojo, bo nowe otoczenie, podziwiacie dziesiątki certyfikatów na ścianie oczywiście siedząc w średnio wygodnej zapadającej się kanapie. To nie jest dobry pomysł. Zwykle, nie zawsze, ale zwykle lepiej jest powiedzieć “oczywiście, zaczekam” uśmiechnąć się i odejść na bok, stanąć przy ścianie, rozejrzeć się ze spokojem po pomieszczeniu albo zapatrzyć się przez szybę na widok o ile jest. Ważne, proszę podnieść lekko podbródek i zamknąć usta. No i proszę już wyglądasz jak myśliciel 21 wieku.
Wiem, subtelna różnica, a jaka znacząca.
Jak widać, Adrian miał bardzo ciekawe pytanie, które niektórym może wydawać się głupie, ale faktycznie wraz z odpowiedzią przychodzi wyjaśnienie na temat zachowań społecznych i wiele nam mówi o nas samych. Liczę na to, że Adriana pytanie dzisiaj czegoś nas nauczyło, a ja sam przy najbliższej okazji – będę pamiętał o tych poradach.
A co to zjawisk społecznych, łapcie jeszcze jedną.
Pragnę jeszcze podzielić się z Wami jedną, dość ciekawą tendencją, która nazwana jest również efektem Benjamina Franklina. Wyobraźcie sobie, że współpracowniczka z sąsiedniego pokoju w pracy, której raczej nie lubicie i raz nawet zdarzyło się Wam ją obgadać – poprosiła o drobną przysługę. Dobrała tak okoliczności, że nie było większego sensu odmawiać, chodziło o przeniesienie kartonu papieru, tym bardziej, że w Waszej głowie pojawiła się myśl “a, jeszcze będą mówić, że jestem bufon, buc i cham jak jej nie pomogę, lepiej to zrobię” – więc pomagacie.
Czas płynie, aż w końcu dochodzi do Was pewna myśl.
W sumie, to ta dziewczyna nie jest taka zła, może jednak warto się z nią trzymać? Więc przy następnym spotkaniu w pomieszczeniu socjalnym pytacie
Ekhm, napijesz się kawy? – bo akurat robię, więc może chcesz.
A teraz postaram się w możliwie prosty sposób przedstawić mechanizm jaki właśnie zaszedł.
Otóż, ludzie ciągle wyciągają wnioski o własnych postawach na podstawie swojego zachowania – Dlatego też skoro została udzielona jej pomoc (pomogłem jej w czymś), to w konsekwencji nie jest nam obojętna, wiąże się z pozytywnymi emocjami (pomyślałem, że może warto się z nią trzymać) oraz proponuje koleżeńską interakcję (robię jej kawę).
A współpracownica w sąsiednim pokoju opiera się o fotel i z zadowoloną miną popija kawę zrobionąprzez nowego kolegę.
Hehe, dzięki Franklin – mówi pod nosem przygryzając wargę.
Najbardziej wyraźnym dla mnie momentem, gdzie zadziałała na mnie reguła wzajemności była sytuacja na przystanku autobusowym. Kilka lat temu leciałem do Szwajcarii z Katowic, więc potrzebowałem dostać się autobusem z dworca na lotnisko. Pełny uśmiechu idę wzdłuż korytarza z plecakiem (zaznaczam, że wyglądałem jak osoba, która zaraz ma lecieć samolotem) i wtem podchodzi do mnie pewien mężczyzna mówiąc:
Airport? Come, come with me, i show you.
Chociaż w miarę dobrze wiedziałem gdzie idę, dałem się poprowadzić obcemu człowieku. Po kilkunastu sekundach wskazał palcem na tabliczkę z rozkładem jazdy i wiedząc, że mówię po polsku powiedział:
“Pomogłem?”.
Gdy twierdząco odpowiedziałem z grzeczności, już miał przygotowaną drugą część. A brzmiała ona tak: “pomożesz?”.
I pomogłem. Reguła wzajemności idealnie na mnie zadziałała. Załatwił mnie.
Pozornie nic nieznacząca przysługa, która w sumie nie była mi potrzebna, została tak przedstawiona, że zostałem czymś obdarowany. Jednocześnie czułem się zobowiązany do “odwdzięczenia się” za ten jakże miły gest.
Tą krótką historią najczęściej opisuję regułę wzajemności, która mocno oddziałuje w naszych życiach i można spotkać ją niemalże wszędzie.
Zapraszam teraz do zastanowienia się, gdzie możecie ją spotkać, a ja poniżej przygotuję kilka przykładów. WAŻNE: Odsłońcie dopiero, gdy będziecie mieli co najmniej 3 przykłady.
Pragnę jeszcze podzielić się z Wami jedną, dość ciekawą tendencją, która nazwana jest również efektem Benjamina Franklina. Wyobraźcie sobie, że współpracowniczka z sąsiedniego pokoju w pracy, której raczej nie lubicie i raz nawet zdarzyło się Wam ją obgadać – poprosiła o drobną przysługę. Dobrała tak okoliczności, że nie było większego sensu odmawiać, chodziło o przeniesienie kartonu papieru, tym bardziej, że w Waszej głowie pojawiła się myśl “a, jeszcze będą mówić, że jestem bufon, buc i cham jak jej nie pomogę, lepiej to zrobię” – więc pomagacie.
Czas płynie, aż w końcu dochodzi do Was pewna myśl.
W sumie, to ta dziewczyna nie jest taka zła, może jednak warto się z nią trzymać? Więc przy następnym spotkaniu w pomieszczeniu socjalnym pytacie
Ekhm, napijesz się kawy? – bo akurat robię, więc może chcesz.
A teraz postaram się w możliwie prosty sposób przedstawić mechanizm jaki właśnie zaszedł.
Otóż, ludzie ciągle wyciągają wnioski o własnych postawach na podstawie swojego zachowania – Dlatego też skoro została udzielona jej pomoc (pomogłem jej w czymś), to w konsekwencji nie jest nam obojętna, wiąże się z pozytywnymi emocjami (pomyślałem, że może warto się z nią trzymać) oraz proponuje koleżeńską interakcję (robię jej kawę).
A współpracownica w sąsiednim pokoju opiera się o fotel i z zadowoloną miną popija kawę zrobionąprzez nowego kolegę.
Hehe, dzięki Franklin – mówi pod nosem przygryzając wargę.
Jak możesz wykorzystać tą zasadę? Jest naprawdę wiele sposobów, a ogranicza Cię jedynie wyobraźnia. WAŻNE: Aby mieć odpowiednie rezultaty w tej kategorii trzeba liczyć się z pewnymi kosztami. Mogą one uszczuplić portfel, wolny czas lub ilość energii jaką dysponujesz.
Film powyżej został nagrany i nie mam możliwości go rozbudowania.
Ale nic straconego, bo całą treść powyżej możemy rozbudować.
Dołącz do nas!